Zeszłoroczne lekcje tapicerowania pod okiem Mistrza Pana Tadeusza i nie mniej wytrawnego Pana Adama pogłębiły moją pasję do zmian wszelakich. A że jednym z najważniejszych mebli naszego otoczenia są krzesła więc mam ich całkiem sporo i to różnej maści. W BIAŁYM POKOJU obecnie znajdują się dwa i dziś o jednym będzie mowa, a w zasadzie zdjęcia poglądowe jak to było kiedyś, a jak jest teraz. Dodam tylko, że posiadam takie 4 sztuki i dwa krzesełka są możliwe do odsprzedania.
 |
1. Zniszczona rafia, podarte siedzenia, nieświeża gąbka... |
 |
2. Okropna politura w kolorze nie wiadomo jakiego brązu... |
 |
3. Całość marna. |
 |
4.Szczegóły mają znaczenie: materiał obiciowy to przepiękny miękki, brudny róż,
którego jestem fanką o każdej porze roku. |
 |
5.Politura zniknęła, ukazującc cudowne rozbielone drewno,
przebłyskujące szarościami. |
 |
6. Zawijasy, zakrętasy, zdobienia akantem wszystko pracuje na urodę krzesełka. |
 |
7.Tasiemka do wykończenia idealnie w zgaszonym różu. |
 |
8. Miękkie, a jednocześnie elastyczne i wygodne siedzenie. |
 |
9. Krzesło jest duże i rozłożyste |
 |
10. Naturalne starzenie się mebla dodaje mu
niepowtarzalnego uroku i oryginalności. |
 |
11. Pomimo swoich gabarytów jest zgrabne i dostojne. |
 |
12. Od niego właśnie zależy mój punkt widzenia:-) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz