niedziela, 27 września 2015

niekoniecznie ULUBIONE BIURKO SYNA

Pamiętam, gdy urządzałam Synowi pokój... Prośba z Jego strony była jedna: "Mamo, tylko nie kupuj mi więcej starych rzeczy, proszę." Zrozumiała rzecz dla mojego wówczas dziesięciolatka. No niestety- słowa nie dotrzymałam, gdyż akurat wyszperane w lokalnych ogłoszeniach biurko nie dość, że było stare, to jeszcze prezentowało się zupełnie nieładnie. Za to miało piękny, drewniany potencjał i superancką szafkę żaluzjową. Na szczęście pierwotnego stanu mebla Syn nie widział, bo zanim wtargałam je do pokoju, zaparłam się w jedno popołudnie i całe je wyszorowałam z kilkudziesięcioletnich pajęczyn, brudu oraz innych naleciałości. Po niezbędnych ablucjach zaczęłam tzw. "dziaranie", czyli szlifowanie papierem ściernym. Na koniec rozjaśniłam drewno odpowiednim specyfikiem, zaolejowałam blat i VOILA. Nawet Syn nie narzekał, a chętnych do przejęcia biurka jest jeszcze spora kolejka :-)



Oj bardzo zniszczony blat.


Pożółknięty lakier.



Ale za to porządne drewno i stabilny mebel.

Zdecydowanie lepsze, nowe życie.

Całkiem inny look.

Można odrabiać lekcje :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz